W dniach 28.05.2022 – 04.06.2021 odbył się po wodach Bałtyku rejs turystyczno-stażowy członków Klubu i przyjaciół:
- j.s.m. Jan Krzywolak – kapitan
- j.s.m. Sławomir Biliński – I oficer
- Zbigniew Krzempek – załoga
- ż.j. Bogdan Kotlarczyk – II oficer
- ż.j. Stanisław Papla – załoga
- ż.j. st. mot. Jarosław Borowiec – III oficer
- st. mot. Sebastian Herok – załoga
Port zaokrętowania i wyokrętowania – Gdańsk, Marina Cesarska.
Wyczarterowaliśmy 45 stopowy slup o nazwie s/y Tetras POL 00010H marki Bavaria w firmie Premium Yachting z Warszawy. Jacht o powierzchni żagli 108 m2, wyposażono w klasyczny grotżagiel z lazzy jackami, silnik Volvo Penta 41 kW, dwie płetwy sterowe. Stocznia zadbała
o pełny komfort hotelowy: 3 toalety, trzy prysznice, webasto, bojler ciepłej wody, lodówka, zamrażarka itd…
Przy przejęciu jachtu nie było już tak różowo – pod silnikiem, przy akumulatorach, w zęzie i gdzie się tylko dało – pływał olej napędowy. Jego odessanie (około 20 litrów) i wyczyszczenie jachtu, usunięcie przyczyny usterki (wyciek z wężyka zasilającego webasto) opóźniło przejęcie jachtu do godz 17.00. O takich drobiazgach jak nie nadająca się do użytkowania toaleta dziobowa, czy też nieszczelne bulaje, wspominam tylko z kronikarskiego obowiązku. Pozostałe urządzenia, wyposażenie bez zarzutu (wyposażenie bezpieczeństwa kompletne z aktualnymi atestami), komplet papierowych map, dokumenty jachtu.
O 19.00 oddaliśmy cumy i udaliśmy się na Hel. Zacumowaliśmy o 23.30.
Następnego dnia o 08.00 rano opuściliśmy gościnny Hel i skierowaliśmy się na północ w kierunku wyspy Gotlandia. Niestety po trzech godzinach wiatr ustał i uruchomiliśmy silnik. Wobec niesprzyjających prognoz (zero wiatru przez najbliższe 30 godzin) poddaliśmy się, zrezygnowaliśmy z zamiaru dopłynięcia do Visby i ok 16.00 zawróciliśmy do Władysławowa, gdzie zacumowaliśmy o 21.30.
Rano w porcie Władysławowo wszyscy uczyliśmy się manewrować jachtem z dwoma płetwami sterowymi. Ok 13.00 oddaliśmy cumy i wyruszyliśmy w kierunku Łeby. Po drodze napotkaliśmy bardzo gęstą mgłę. Nie był to koniec niespodzianek na ten dzień – o 23.00 będąc na torze podejściowym Kapitan portu Łeba odmówił zgody na wejście do mariny ( zbyt płytko).
W tej sytuacji skierowaliśmy się w morze obierając kurs NE.
Następnego dnia, po wschodzie słońca, kiedy wiatr zaczął wiać 3-4oB obraliśmy kurs N z zamiarem osiągnięcia portu Grönhögen na szwedzkiej wyspie Olandia. Wtedy naszym sprzymierzeńcem został bóg wiatru zachodniego Zefir (4-5oB), co umożliwiło nam osiągnięcie stałej prędkości 6-7ktn. Po przekroczeniu dwóch „rut”, mając po prawej burcie na latarnię „Jan” żwawo płynęliśmy w kierunku Grönhögen, gdzie zacumowaliśmy o 03.15. Położyliśmy się do snu, gdy słońce było już wysoko.
Ciekawostką jest podejście do samego portu: nie ma pław torowych, świateł na główkach, a jedynie słabo widoczny nabieżnik.
Kolejny dzień to odpoczynek i zwiedzanie miejscowości – bez specjalnych atrakcji.
W drogę powrotną wyruszyliśmy przed godz. 06.00 następnego dnia. Zefir znów nam sprzyjał (5-6oB), co pozwoliło „wyciągnąć” z naszego jachtu 7-8ktn. Najwyższa, chwilowa prędkość odnotowana na urządzeniach pokładowych to 10,5 ktn (!!!), więc zarefowaliśmy się. Do Władysławowa weszliśmy po północy i stosownie podziękowaliśmy Zefirowi.
Ostatni dzień to powrót do Gdańska w iście chorwackich warunkach, z obiadkiem w kokpicie włącznie.
Visby pozostawiamy sobie na następne rejsy.