Rejs Grecja Maj 2021

Na początku było marzenie 🙂 , z którego zrodził się plan ….. i tu, zaczęły się schody.

Rejs miał się rozpocząć 8-05-2021r, ale z powodu restrykcji panujących w Grecji nie byliśmy wstanie tam pojechać, ponadto zmieniono nam datę lotu z Wiednia do Aten. Więc zdecydowaliśmy się na przełożenie terminu o tydzień na 15-05-2021r i czekaliśmy na rozwój wydarzeń.

W kwietniu Grecy znieśli część restrykcji i poinformowali w mediach że 14-05-2021r przywracają możliwość turystycznego podróżowania. Promyk nadziej się pojawił, aż tu nagle początkiem maja Wizzair anulował wszystkie loty z Wiednia do Aten. Loty z Polski do Aten poszybowały w górę od 1500 – 2000zł za lot. Na dodatek Marcel zamieszał trochę z dokumentami, czekał na nowy dowód, który miał być przed wyjazdem.

Padła decyzja – jedziemy busem. Do samego 14-05-2021r nie było wiadomo czy Grecy się otworzą na turystów. Na dwa dni przed wyjazdem przyszła informacja, iż można się przemieszczać między regionami i skrócili godzinę policyjną.  Standardowa organizacja przed wyjazdem czyli zakupy, ubezpieczenia, papiery, pieczątki, 🙂 szczepienia i kody QR itd…

Wyjechaliśmy w piątek 14 maja, dzień jak co dzień, przejechaliśmy przez Słowację i Węgry bez żadnej kontroli. Problemy się zaczęły na granicy Węgry-Serbia. Staliśmy w korku około 3 godzin, na dodatek przy weryfikacji wyszło, iż Marcel miał nieważne dokumenty (zgłoszone na policji, że zgubione). Policja Węgierska wezwała go do wyjaśnienia, ale po okazaniu prawa jazdy puścili nas dalej. Przejazd przez Serbię przeszedł bez problemów. Jedynie przy Belgradzie droga jest w remoncie i przejazd w dzień mógłby się wydłużyć o parę dobrych godzin.

Granica Serbia – Bułgaria.

Bułgarzy przy kontroli się przyczepili do dokumentów i znowu było „where is Martin, Martin come here, what is problem with your id?”.  Na granicy Marcel zaliczył sesje zdjęciową i złożył kolejne wyjaśnienia. Akurat przy tym byłem, bo kompletnie nie umiał się dogadać z Policją. Wydaje mi się że znowu mieliśmy trochę szczęścia, bo zatrzymali Turka z polskimi ale fałszywymi dokumentami, gościu miał pecha. Więc policja Bułgarska poprosiła nas o pokazanie naszych prawa jazdy i zaczęliśmy je porównywać i stwierdzili, że jak nasze są prawdziwe to Turka na pewno są fałszywe. Zaczęli się tam kłócić a nas po raz kolejny puścili.

Przejazdu przez Bułgarię nie polecam zdecydowanie lepiej jechać przez Macedonie Północną.

Granica Bułgarsko-Grecka.

Sytuacja się powtarza z tą różnicą, że tym razem Bułgar powiedział, że nas nie puści i musimy czekać na decyzje jego szefa,” 2-3 godzimy może 5, zobaczymy”. Więc ja pytam czy reszta grupy może przekroczyć granice? No i tutaj musicie sobie wyobrazić dwie budki połączone ze sobą, z okienkami dla petentów i jednym oknem pomiędzy sobą. Tak właśnie wygląda granica Bułgarsko-Grecka Pokachontas J więc ja wszystkie dokumenty wraz z kodami QR i wynikami szczepień oraz potwierdzeniami o szczepieniu podałem policjantowi Greckiemu. Między czasie policjant Bułgarski zaniósł dowód do biurowca obok. A on pytam „where is Id Martina?”, znowu tłumaczę o co chodzi, że zostały zatrzymane przez policję Bułgarską itd.., a ten Grek otworzył małe okienko i zaczął dość podniosłym głosem rozmawiać z policjantem Bułgarskim. Nie minęło 5 minut i oddali nam ID Marcina (sam szef policji przyniósł – przynajmniej tak myślę).  I tak z cholernym szczęściem dojechaliśmy do Grecji.

Przejazd przez Grecją w kierunku Aten przebiegł całkiem sympatycznie. Puste autostrady, bardzo mały ruch, ponieważ w Grecji jest godzina policyjna między 2330 a 0500.  W dniu przyjazdu zmienili nam przepisy więc godzina policyjna się troszeczkę skróciła. Do mariny dojechaliśmy w granicach 1200, czas  był dobry więc mieliśmy dużo zapasu. Zaparkowaliśmy auto i poszliśmy szukać obsługi Mariny.

A tu kolejna niespodzianka, obsługa charteru powiedziała nam, że naszego jachtu nie ma i dostaniemy coś innego więc musieliśmy czekać na menadżera. Zamienili nam jacht na większy i pływaliśmy „Oceanisem 51.1”, takim samym jak na Chorwacji rok wcześniej. Fajna duża krypa i po raz kolejny mieliśmy gospodarczy i wyczeźwiałkę 🙂

Rejs nazwaliśmy „CORONA-ID” – wiadomo dlaczego.

Dzień 1

O godzinie 1600 wypłynęliśmy z mariny i  popłynęliśmy w kierunku południowej części Eginy do zatoki Klima. Miejsce dość urokliwe choć bardzo tłoczne, stało tam  już kilka jachtów. Po 38 godzinach od wyjazdu z Polski wreszcie upragniony odpoczynek, trochę  poimprezowaliśmy a później wszyscy poszli smacznie spać.

Dzień 2

 Następnego dnia z rana wiało fajnie taka pełna 5, szkwały do 25-28 węzłów więc porządnie  zrefowani pływaliśmy trochę i zaczęliśmy się kierować w kierunku Hydry. Przy wyspie zrobiliśmy sobie kilka ćwiczeń „manewr człowieka za burtą” i popołudniu spokojnie wpłynęliśmy do małego  miasteczka z osiłkami.

Hydra

Hydra urokliwe miasteczko, jedno z ładniejszych jeżeli chodzi o Grecję. Zaletą tamtego miasta jest to, że nie ma tam praktycznie aut, wszystko się tam rozwozi na osłach. Masa kotów i pełno knajp.

Dzień 3

Następnego dnia zaczęliśmy się kierować w kierunku Poros, zahaczając o kilka urokliwych zatok. W Poros stanęliśmy praktycznie w samym centrum. Wieczorem poszliśmy na kolację a w nocy mieliśmy gości z Rosji którzy przybili do nas burta w burtę. Porozmawialiśmy, pośpiewaliśmy no i tak skończyliśmy około 0400 nad ranem. Następnego dnia w samym Poros zrobiliśmy jeszcze kilka ćwiczeń manewrowych – niestety nieudanych 🙁

Dzień 4

Koło południa popłynęliśmy sobie do zatoczki niedaleko Poros – kąpiel, obiad, odpoczynek (woda ok 21 C) . Później popołudniu ruszyliśmy w kierunku Mthana. Miejscowość pod górą, było czuć siarkę w powietrzu, ponieważ na półwyspie znajdował się wulkan. Tam czekaliśmy tak naprawdę na wiatr, żeby nocą popłynąć na drugą stronę w kierunku Cyklad.

Około 2100 zaczęło się rozwiewać więc zebraliśmy się i na noc wyszliśmy. W nocy fajnie nam znowu wiało (5-6 B), zrobiliśmy ok 30 MN na żaglach. Niestety nad ranem wiatr zdechł całkowicie, ale za to w nagrodę mieliśmy spotkanie z delfinami, trochę popływały z nami przed dziobem :).

Dzień 5

Około 0800 zawitaliśmy na Kythnos. W samym Merihas praktycznie kilka domów na krzyż i same apartamenty, restauracje itp… Typowa miejscowość turystyczna, w czasie pandemii ludzi praktycznie nie było. Zwiedzieliśmy miejscowość i krótki plażink na piaszczystej plaży.  Popołudniu ruszyliśmy do przepięknej zatoki nieopodal tej miejscowości, gdzie się troszeczkę pokąpaliśmy i pod wieczór ruszyliśmy w kierunku wyspy Kea do miasta Korissia gdzie zostaliśmy na noc. Tam zamówiliśmy pizze i zrobiliśmy małą imprezę.

Dzień 6

Następnego dnia robiliśmy przelot w kierunku Eginy. Chcieliśmy dotrzeć do Perdiki, miejscowości na południowo-zachodniej części Eginy.  Niestety warunki wiatrowe zmusiły nas do zmiany decyzji i zdecydowaliśmy, że schronimy się w miejscowości Agia na kotwicy. W nocy za wyspą prędkość wiatru dochodziła do 28 węzłów. 

Dzień 7

Rano ruszyliśmy w kierunku miasta Egina (płynęliśmy po 7-8 węzłów). Dotarliśmy tam około 1200, mały spacer po mieście, jakieś zakupy, lody i z powrotem. Przed wyjściem około 1430 wreszcie coś złapaliśmy w porcie ale nie była to ryba – łańcuch kotwiczy 🙂  Sprawna załoga wyplątała go w 5 minut i ruszyliśmy już w kierunku portu macierzystego do Glyfady.

Dzień 8

Nocowaliśmy na jachcie i w sobotę rano ruszyli z powrotem do Polski, zahaczając o piękne góry i klasztory zwane Meteorami. Naprawdę warto tam pojechać i zobaczyć to chociaż raz w życiu, bo faktycznie robi ogromne wrażenie.

Drogę powrotną tym razem wybraliśmy przez Macedonię Północną, którą uważam, że jest zdecydowanie lepsza niż przez Bułgarię i praktycznie bez większych problemów wróciliśmy do kraju.

Przepłynęliśmy łącznie około 223 NM, odwiedziliśmy 7 miejscowości kilka zatok. Wszystkim uczestnikom rejsu dziękuję bardzo za wspólne żeglowania i świetnie spędzony czas.

A teraz czas przygotowywać się do kolejnego rejsu na Wyspy Kanaryjskie – oby się udało to jeszcze zorganizować w tym roku.

Ahoj.

Krzysztof Skoneczny.